czwartek, 22 grudnia 2011

MODLITWA

MODLITWA

nie myśleć
nie myśleć
nie myśleć!

no kurwa! nie myśleć!

co za
co przed
co teraz

mam tyle
ile mam!

a wiersze jakieś
plotę
w polemiki brnę
bezsensowne bezowocne
i pouczać młodych zaczynam
a starym w kalendarzu
grzebię

i co
i co
i co!

do jasnej cholery!

się ze mną dzieje
do rymu powiem:
po prostu głupieję...

za udami oko
mimowolnie goni
the doors otwierają
pokoje młodości
miłości zazdrości

wyjść
wyjść
wyjść!

gdziekolwiek!

zrzucić swe
długie siwe włosy
krzyż wyprostować
i pomodlić się
jak tylko niewierzący
potrafi

spokój
spokój
spokój!

a serce
serce!

niech bije dalej
niech bije
bije?

je...
...
..
.!

wtorek, 13 grudnia 2011

pęd

złośliwa ze mnie bestia. ale to chyba nie nowina.
rzadko, bardzo rzadko, ilość przechodzi w jakość.
dlatego dziwi mnie bezhammulcowy pęd wydawniczy u niektórych hm hm poetów. a już masowe ochy i achy przed lekturą tomików czy innych zaistnień woła o pomstę.
ale jakie czasy taki rozum.

BTW
pamiętam noc z 12/13 grudnia 1981 roku aż za dobrze.
wracałem z Jaszczurów i... nie będe nikogo zanudzał.

wystarczy otworzyć jakikolwiek kanał tv czy - portal.

poniedziałek, 7 listopada 2011

NAPRZECIW

NAPRZECIW

nie ma nic prostszego jak w taką pogodę napisać wiersz
jest szarówka mglisto czyli ponuro
kolejny kieliszek po kolejnej szklanicy czystej białej wódki
osamotnione kostki lodu topnieją
a ja wpatrzony w krągłości coraz bardziej krągłe
sięgam po serwetki i zaczynam
pisać
                ponury wieczór --
                nie tylko za oknami
                mgła deszcz i ciemność

tylko w taką pogodę
tylko w takim miejscu
tylko takie krąglości naprzeciw
pozwalają napełnić kolejną szklanicę
z kostkami lodu by świeżo zapisaną serwetkę
zamienić w kulkę i trafić nią w
popielniczkę

piątek, 4 listopada 2011

larum

nie lubię tłumu. łatwo się nim manipuluje.
dlatego z wielkim zadziwieniem obserwuję grupowy pęd za jakimiś społecznościowoportalowymi pomysłami. a to dzień seksu, a to POpieramy tego jedynie słusznego. a to PiSzemy z radością o rychłym upadku jedynego prawdziwego komucha w RP.
a... że po nim będzie jeszcze większy hitlerek przy sterach to już nikogo nie obchodzi.
teraz larum nad losem księdza redaktora.
już nawet wrona przestała się źle kojarzyć i halloween.

niedziela, 23 października 2011

milczenie

milczenie dużo więcej mówi niż potok słów.
oczywiście mam na myśli mądre milczenie. można poinformować o czyimś czy swoim nieszczęściu ułożywszy piękne zdania podparte sugestywną fotografią.
dziś śmierć bywa, a właściwie jest, medialnym towarem. morderca wychodzi z aresztu (bo tylko zabił) i śmieje się, śmieje...
i nie jest istotne czy ma imię i nazwisko czy tylko urzędniczą pieczęć.

wtorek, 11 października 2011

a teraz jestem mapą bitową

* * *

a teraz jestem mapą bitową
(szesnaście milionów kolorów
siedemdziesiąt dwa pe-pe-i)
zza czarnych okularów
patrzę ci prosto w twarz
(kilkanaście cali nas rozdziela)
moja siwość pozbawiona lęku
uśmiecha się do ciebie
(w tle żywa zieleń z wiatrem flirtuje)
a we mnie rozbabrane ego z idem
piorą się po gębach (no nie bój się
możesz mnie dotknąć a nawet opluć)
jestem tylko mapą bitową
(trzysta dwa na trzysta pięćdziesiąt
pikseli)

niedziela, 9 października 2011

piaskownica

wiem, narażam się wszystkim, od kiedy pamiętam. dziś też się narażę.
w kraju nad wisłą obowiązuje cisza wyborcza. a obywatele, jak to polacy,
łamią ją. ot mrużą oczkami i słówkami. i nie są to tylko jacyś nastolatkowie
i prostacy. ale chcący uchodzić za autorytety (mniej lub bardziej znani)
sieciowi celebryci. i hajda z POpieraniem swoich, z wyPISywaniem
inwektyw, z rozRUCHem i myleniem lsd z SLD, numeru pesel z PSL
i frontu jedności narodu z PJN.

nie, nie chadzam na głosowania od prawie czterdziestu lat.

zawsze uważałem, że najbardziej odpowiednim miejscem dla wszelakiej
maści wybrańców ludów jest piaskownica.

środa, 5 października 2011

kasia

ocalił cię cud
błękitnooka

w moich dłoniach
wyczułaś dom

gdy przyszła na nas
bez pytań pora

ona przy furtce
znieruchomiała

żegnając ciebie
zastygły jej oczy

i wtedy na moment
otworzył się świat

łąki lasy mosty
pola

a dziś moja mała
złotooka

znowu zasnęłaś...

w moich twardych
zmęczonych dłoniach

jakby dalej
nad nami

czuwały tamte
ufne oczy

wtorek, 4 października 2011

ich kompleksy

przyznam ze wstydem, że zaniemogłem na dobre. kampania wyborcza też ma w tym udział. dlatego coraz rzadziej bywam na social portalach.
mam w d... wszelakie zaproszenia od obecnych/przyszłych posłów/senatorów. płci obojga. rozumiem, że ich kompleksy pchają w ramiona każdej osoby uprawnionej do oddania głosu.
a po wyborach będzie jak zawsze.
śmiesznie.

P.S.
help me!

niedziela, 2 października 2011

już stracił twarz

* * *

już stracił twarz

ten
co zawsze
we mnie był głęboko

ot

prosty zwyczajny dzień
a słowa wymknęły się
z niezgrabnej dłoni

to

tylko kieliszek
dla nagiej muzy
z oknem zatańczył

oto dowody

szkło
szminka
wiersz

piątek, 30 września 2011

a lud jak to lód

nie mam zamiaru dawać przyzwolenia na mniejsze lub większe zło.
dlatego nie uczestniczę jako ha! ha! ha! juror! w castingach na cieplutkie, dobrze płatne, posadki dla zakompleksionych i nic nie umiejących modeli/modelek. a co to za różnica czy kandydat/kandydatka na posadzenie swoich czterech liter na fotel/stołek/krzesło ma duże niebieskie oczy czy jako tako skrojony garnitur. (zębów też)

a lud jak to lód topnieje powyżej zera nawet w 40% napoju.

wtorek, 27 września 2011

sprowadzone do izmów

* * *

sprowadzone do izmów
biochemiczne wiersze
mrą w samotniach bez ścian

kluczem pędzi popęd
zwyczajna chuć feromony
czerwień biel błękit

a uśmiech politowania
odkrywa prawdę słowa
miłość

poniedziałek, 26 września 2011

fajnie jest

no to fajnie jest.
już nie mam komórki. komputer też taki już nie mój.
za kilka dóbek będę bez neta. a za jakiś bliżej
nieokreślony tydzień zostanę człowiekiem bez adresu.

a póki co piszcie wiersze na moją cześć! ;)

poniedziałek, 19 września 2011

ŚWI(a)TY

zaczął walczyć by nie pogrążyć się w monologodialogu
sam ze sobą tańczy świ(a)ty za oknem diabelskie słów
potoki rwą na cztery strony włosy siwe rozwiane anielskie
zboczenia z toru krople lodu płyną i błogo bogo bojni ale
ale yale wale hale stale dale chłoną płoną piją biją żyją
jeszcze leszcze kleszcze mieszczą się w kartonie pieszczą
bąki pszczoły osy lecą o może oczy oczy czarne marne
morze czerwone białe chorągwie powiewają ręce loki foki
pająki sroki wróble gawrony a koty drą się drą się drą się

sobota, 10 września 2011

stan ducha i ciała

czuję się kiepsko.
czy ten stan ducha i ciała nie powinien spowodować odłączenia klawiatury od komputera? przecież i Ty, moja czytaczko, mój czytaczu, wolisz wesołe teksty. nie, nie... na razie nie napiszę ani słowa o wybrańcach ludów. obecnych i przyszłych. pewnie w przeważającej liczbie tożsamej. więc powodów do śmiechu nie brakuje. i nie zabraknie.

czwartek, 8 września 2011

KADRY

KADRY

igiełki w stopach kłują niczym akupunktura
pochoinkowe lampki na oknie przywołują
zgorączkowane kiedyś człowiecze narodziny

a przecież mogłem zostać z bogiem
na wieki wieków bez trywialnego amen
na płaczki zabrakłoby srebrników

spadające bez przerwy z sufitu kadry z setkami
scen przeżytych chwil a także krótkie filmy
lecące bezustannie na mój łeb znieruchomiały

umierając miałem ochotę na sex i miłość
w jednym

wtorek, 6 września 2011

z nosami na słońcu

blogowanie to raj dla wszelakiej maści grafo-foto-linko-manów.
niektórzy, ci z nosami na słońcu, nazywają siebie blogersami.
ach! jak to poważnie brzmi. ach! jak głośno szeleszczą banknoty.
kiedyś były srebrniki. a dziś lans ponad wszystko.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

I nic się nie zmieniło

* * *

I nic się nie zmieniło

od kiedy dzwon
moją godzinę
oznajmił

a ja ciągle
piszę
całkowicie głuchy

na czas
i ostracyzm wokół
gwiazdy dawida

łopoczącej
na wietrze jak
malowany ptak

przerażony krzyżem

sobota, 27 sierpnia 2011

trzeba się gryźć

chciałem dziś napisać o dyskrecji.
ten termin, jak wiele innych podobnie dla mnie istotnych,
już chyba "nie ma racji bytu". trzeba się gryźć do bólu w język.
lub w klawiaturę. zanim się cokolwiek (choćby tu na blogu) opublikuje.

a upał daje popalić!

czwartek, 25 sierpnia 2011

BURZA

a kiedy zabrakło oddechu
szyba zatańczyła naga
zaperliło się czoło
brzozą wiatr szarpnął
    puls na chwilę zamarł
    puls na chwilę zamarł
    puls na chwilę zamarł
wtedy w sąsiednim niebie
włączył się obraz
glos jakiś się rozdarł
świerk oczy wybałuszył
    bogowie się kłócą
    bogowie się kłócą
    bogowie się kłócą
bluszcz spadł ze ściany
fikus spurpurowiał
zjarzębiniał świat
i zgasło światło

wtorek, 23 sierpnia 2011

celebrytanty

by być czytanym/oglądanym/słuchanym wystarczy zwyczajnie iść z ludem
lub w skrajnie przeciwnym kierunku.
tak czynią nie tylko media/politycy/celebrytanty. i nie zależy to ani od wykształcenia, koloru skóry, wyznania, płci.
ot puszczony bączek musi się pokręcić i/lub narobić smrodu.
o to chodzi w rozważaniach. nie tylko przy hm, hm... kominku.

niedziela, 21 sierpnia 2011

starość jest gorzka

* * *

starość jest gorzka
kiedy przedwcześnie
prawdziwie kocha

śmierć co z oczu
wygląda
i nic już nie można

piątek, 19 sierpnia 2011

i co? i nic!

chcę napisać coś równie durnego jak 95% użytkowników
wszelakich portali społecznościowych. ale nie potrafię...
mam poważne problemy egzystencjalne.
i co? i nic!

środa, 17 sierpnia 2011

no no

* * *

no no

biodrami nie kuś
tak ostro
nie kołuj źrenicą

one i tak opadną
faza plateau
liście za oknem

no no

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

z prądem

jednak popłynę z prądem. pod - nie mam już siły.
zmuszony jestem szukać sponsora/ów.
kiedyś byli mecenasi. też nieuczciwi. ale...

ewentualnych poważnych sponsorów/sponsorki proszę
o wsparcie. waluta wymienialna mile widziana.
i duża jej ilość.

P.S.
potrafię się odwdzięczyć.

sobota, 13 sierpnia 2011

chłodny sex

* * *

chłodny sex
już żadnych
złudzeń

tylko biodra
dalej okrągłe
bez słów

i jakiś wiersz
zamiast

środa, 10 sierpnia 2011

blondynki

nie lubię przymusów. wyjątkiem są te brydżowe.
a tu trzeba przygotować się na fale. przemocy też.
teraz jest chłodno. czarne chmury walczą z błękitem,
doniczki z przeciągiem a rządy z wiatrakami.

frank rośnie, londyn płonie, indeksy spadają.
tylko blondynki obojga płci mają się dobrze.

sobota, 6 sierpnia 2011

TWARZ ALTER EGO

mój podmiot liryczny miewa
twarz alter ego
czasami zmienia płeć i wiek
wtedy rodzi córkę lub syna
bywa że dziwi go in vitro

bywa też długonogą rozkołysaną
brunetką na wysokich szpilkach
która uwielbia w sobie femme fatale
i z przyjemnością zabija
wzrokiem lub dosłownie

każdego pewnego siebie bubka
z wyeksponowaną kluczykami luxfurą
przeopaloną takąż muskulaturą
a także z wykutymi na pamięć
popisami erudycji elokwencji elegancji

teraz mój bohater liryczny
przechodzi samego siebie
siedzi przed monitorem
i zadziwia się zawstydza
że znowu po latach płodzi wiersz

piątek, 5 sierpnia 2011

Dodaj

nie wiem czy dobrze czynię ale od jakiegoś czasu obserwuję portale facebook i google+. na inne tego typu zabawy nie mam ani czasu ani ochoty. i coraz większe ogarnia mnie zdumienie nachalnością, wręcz gwałtem, by użytkownik dodał do znajomych (fb), kręgów (G+) przypadkowe, losowo dobrane, "osoby".
co taki rekordzista, który klika i klika w "Dodaj znajomego" lub w "Dodaj do kręgów" osiąga?

kto odpowie? ty? ty?
a może specjaliści od domów z drzwiami bez klamek.

środa, 3 sierpnia 2011

takie proste

no i stało się. nie potrafię sklecić jednego zdania. a przecież to takie proste. wystarczy napisać coś o polityce. ale czy ktoś wie co oznacza to słowo.

niedziela, 31 lipca 2011

GRUB

dziś nie będzie wiersza

komputer mi padł
na kolana

i rozryczał się
jak dziecko

grub zaniemówił
na dłuższą chwilę

rozgrzane płytki
kręciły się i kręciły

aż new xubuntu
i old windows

usiadły obok siebie
bez wilka w oku

a pendrive roześmiał się
na cały pokój

komputer wstał obudzony
i grub i modem i wiersz

którego dziś miało nie być

sobota, 30 lipca 2011

początki są zawsze samotne

no cóż. początki są zawsze samotne. na Google+ tym bardziej.
owszem można dodawać do kręgów metodą na bęca. tylko po co?
na razie widzę tylko speców i "speców" od IT i OS. teraz na topie jest
Android. gdzie nie spojrzę tam łon się panoszy. nawet w WC. ;)

wtorek, 26 lipca 2011

kilka literek na monitorze

* * *

i oto jestem przed tobą
kilka literek na monitorze

        misia a misia be
        misia kasia konface

a przecież jeszcze trzy dni temu
śmierć zatańczyła

        misia a misia be
        misia kasia konface

i o dziwo na ostatnim wdechu
potknęła się runęła wypadła ze mnie

        misia a misia be
        misia kasia konface

tabletka na życie tabula rasa
tablica mendelejewa tabela bela ta

        misia a misia be
        misia kasia konface

biały papier zapełnił się czernią
bladą twarzą krew się zajęła

        misia a misia be
        misia kasia konface

oczy co wyszły już na tamtą stronę
wróciły

        misia a misia be
        misia kasia konface

i oto kilka literek jest przed tobą
jako ja jako ja jako ja jako ja jako ja

poniedziałek, 25 lipca 2011

punkt zero

jest podły czas. kiepsko się czuję. wszystko traci smak i sens.
głupota ma się dobrze. zbiorowa tym bardziej.
nie ma mądrych, skromnych, ludzi. nie ma cichych, spokojnych użytkowników internetu. są za to sami uzależnieni nieudacznicy, którzy jak politycy wszelkich barw swoje braki (nie tylko w mowie i piśmie) pokrywają potokiem obrazków, urli, lajków.

a świat - i ty - kurczy się do punktu zero.

sobota, 23 lipca 2011

a teraz patrzę ci w oczy

* * *

a teraz patrzę ci w oczy

nie
nie zmieniaj wątku

o miłości chcę
o zdradzie

kolor tęczówek nieważny

dla ślepca nagość jest dotykiem
dla ślepca dłoń jest źrenicą
dla ślepca lustro jest chłodem

barwa marzeń nieistotna

o śmierci chciałem
o życiu

myśli miały krążyć
w tym wątku

a teraz patrz mi w oczy

piątek, 22 lipca 2011

posłuchaj ciszy

* * *

posłuchaj ciszy
ciemności zgaś płomień
zbudź wiatr by mewy przywołał

a potem upij się
z winą co krew przypomina
i orgię sobie urządź

a kiedy skończy się drżenie
nie mów że to wojna
nie mów

środa, 20 lipca 2011

mój

mój

głód silniejszy od strachu
wgłębił się bezczelnie
w przodo lub tyło zgięcie

i

zatrzepotały w powietrzu
krótkie słowa
zatańczyły szpony

zawirowała

czerwień
kołując dwa światy razem
a może osobno

łuk

triumfalnie się uniósł
zatrząsł opadł znieruchomiał
jak śmierć

wtorek, 19 lipca 2011

mniejsza lub większa mądrość

nie wystarczy zacytować, wkopiować/wklepać, wyrwaną z kontekstu
mniejszą lub większą mądrość z mniej lub bardziej znanej persony.
by być z nią na równi trzeba jeszcze umieć o tym rozmawiać.
a nie stroić obrażonej miny i tłuc łopatką gdzie popadnie po wiaderku.
lub chować głowę w piaskownicy.

poniedziałek, 18 lipca 2011

PRZYWILEJ CIENIA

krew ma być czerwona moja czernią straszy
czyjaś muzyka dobiega z drzewa co nade mną
ma władzę i przymus cienia i szerszy horyzont

miał być wiersz polały się krople zamiast słów
z nieba zstąpił błysk a po nim huk i ogień
w oczach stanął na baczność i padł

na pola sześćdziesiąt cztery kwadraty
na miłość białego króla do czarnej damy
a kiedy orgazm się zbliża wszystko zastyga

kierowy as przebity dwójką trefl czwarty walet
złapany za rękaw dama goła wbiega po ręce
z krzykiem potwornym na cały stół

i bije dzwon mur w trwodze brama otwarta pieśń
pada trzynasta lewa tysiąc pięćset po partii sto
czterdzieści pod kreską plus sto za trzy bez atu przed

krew ma być czerwona moja czernią straszy
czyjaś muzyka dobiega z drzewa co obok
miało władzę i przywilej cienia i szerszy horyzont

niedziela, 17 lipca 2011

okna, drzwi i czarna noc...

okna mam porozbijane. a właściwie już ich nie mam.
dwa pingwiny na moim stole pozwalają teraz na otwarcie drzwi.
biorę głęboki oddech. zapalam papierosa. piję drinka do dna.

a czarna noc jaśnieje.

czwartek, 14 lipca 2011

zastanawiam się

nie jestem za cenzurowaniem. inetrnetu też.
ale tak - z reguły jak mniemam - bywa dopóki czyjeś "teksty"
(czytaj: wpiso-komentarze) nie mają żadnego sensu i/lub są
li tylko bełkotem. często mylonym z wierszowaniem.

więc jeśli szanowna/y internaut(k)o chcesz podzielić się swoją tfu!rczością
rób to na swoim polu. (czytaj: blogu)

a póki co - zastanawiam się:
usunąć czy nie usunąć, usunąć czy nie usunąć...

P.S.
i żeby nie było niezrozumienia. ten powyższy wpis nie dotyczy tego bloga.
na razie. ;)

środa, 13 lipca 2011

od wczoraj

dzień jak co dzień. niby.
wydzwania telefon... nie odbieram.
od zawsze jestem wrogiem anonimowości. i w sieci i w urzędach i w telefonach.
jeśli masz do mnie sprawę - przedstaw się, nie chowaj za nic nie mówiącym nickiem. czy ukrytym numerem z którego mnie nękasz. lub naciągasz na płatną reklamę. a wystarczy uprzedzić choćby sms-em.
tak. do ciebie piję, która/y mnie kochasz/nienawidzisz lub chcesz oszukać.

od wczoraj testuję igoogle.

poniedziałek, 11 lipca 2011

ALTERNATIV EST END

wczoraj meteo
zacisnęło palce mocno na szyi
aż nieme kurwy z ust wypadły
z łaski mario zdrowaś twoja
ciszą zaszumiały łąki lasy zzieleniałe
całe w obłokach okna zastygłe
w czerwieni maków na monte luppich
ja chcę do domu ja chcę
piąty oddział
w trzecich drzwiach na prawo mieszkało
alternativ est end wooow wooow wooow
ha ha ha ha ha ha ha
orkiestra stop wali się strop
i jeden krok na lewy bok
pas pas pas pas pas pas pas
na prawy bok chybiony skok
a pod gruszą nic nie muszą
płatki prószą te co kuszą
mitomanki prosto z francji
obiecanki choć ze szklanki
zacisnęły palce mocno
i krwi w piersiach mi zabrakło
nieme kurwy z ust wypadły
jezu chryste ojcze święty
oto ja na środku błędowskiej
na sudeten curven strasse
pisk trzask huk wrzask
i ciemno i jasno i nieruchomo i głucho
biało biało biało biało biało
czarno zimno deszcze dreszcze mokro wreszcie
nieme kurwy z ust wypadły
bladą nocą
alternativ est end wooow wooow wooow
ha ha ha ha ha ha ha
pas pas pas pas pas pas pas
meteo zatańczyło
i zawistowało damą trefl
i zawistowało damą trefl
i zawistowało damą trefl
dziadek się wyłożył jak stół długi i szeroki

- blotkę proszę...

niedziela, 10 lipca 2011

wyczerniony monitor

zegar wybił północ. już niedziela. jest duszno. i nic mi się nie chce. spać - też.
z portalu społecznościowego wpadają komunikaty. co kto "lubi to". kto co skomentował. i kto z kim zawarł znajomość.
najwięcej tam celebrujących nieudaczników, poecin i linków.
a przecie wystarczy spojrzeć w lustro lub wyczerniony monitor.
kogo tam widzisz? lub nie daj boże - co?

czwartek, 7 lipca 2011

i tak źle i tak niedobrze

po wczorajszym ulewnym, chłodnym i nerwowym dniu słonecznie jest i ciepło. za oknem. wreszcie koszą trawę lub tylko przycinają krzewy. oprócz huku dochodzi charakterystyczny zapach. niby lato wróciło. ma być gorąco, coraz bardziej upierdliwie.
i bądź tu mądry homosiu sapiensiu... i tak źle i tak niedobrze.

środa, 6 lipca 2011

NAPRZECIW

nie ma nic prostszego jak w taką pogodę napisać wiersz
jest szarówka mglisto czyli ponuro
kolejny kieliszek po kolejnej szklanicy czystej białej wódki
osamotnione kostki lodu topnieją
a ja wpatrzony w krągłości coraz bardziej krągłe
sięgam po serwetki i zaczynam
pisać

          ponury wieczór --
          nie tylko za oknami
          mgła deszcz i ciemność

tylko w taką pogodę
tylko w takim miejscu
tylko takie krąglości naprzeciw
pozwalają napełnić kolejną szklanicę
z kostkami lodu by świeżo zapisaną serwetkę
zamienić w kulkę i trafić nią w
popielniczkę

poniedziałek, 4 lipca 2011

złudzenia

owszem, można mieć z pobudek auto-ro-marketingowo-reklamowych kilka milionów a nawet prawie miliard znajomych na wszelakich portalach społecznościowych. można się czuć dowartościowanym celebrtytOM. i wiedzieć, że każde pierdnięcie (proszę wybaczyć dosłowność określającą czynność najczęściej wykonywaną przez w.w.) wywoła masowe ochy! i achy!
można też zapodawać linki hurtowo, by zagłuszyć swoją samotność. i nie jest istotne czy ktokolwiek biegnie tymi śladami. istotne są złudzenia.

niedziela, 3 lipca 2011

dobry czas na zmianę otoczenia lub zniknięcia z oczu

nie wiem. może to chwilowe.
może to wpływ jesiennej aury. a jest dopiero początek lata.
dobry czas na zmianę otoczenia lub zniknięcia z oczu.
pisanie ma sens jeśli masz choć jednego czytelnika poza samym sobą.

leje deszcz. wpada kilka esemesów, emaili...
po długiej rozmowie, przez telefon, gorąca herbata już taką nie jest.
pierwszy (od dawna) wiersz nie chce się zliterkować.

nic na siłę! co doradzam i innym od kiedy pamiętam.
a przedstawienie - podobno - musi trwać...

sobota, 2 lipca 2011

jaki trunek taka zabawa

to już nie są soboty sprzed lat.
dziś można się spotykać nie tylko na rynku głównym w krakowie.
o każdej porze dnia i nocy. w kamiennych ogródkach króluje piwo.
a jaki trunek taka zabawa.
za oknem wieje i leje od kilku dób. dobra aura na niezłe haiku.

może wreszcie i mnie ktoś mnie sprzeda.

piątek, 1 lipca 2011

miłości nie ma

miłości nie ma - tak mówi prawie każdy sterany życiem człowiek.
ale kiedy w początkach lata opanowuje go taka jesienna, szara aura. i pada długotrwały deszcz... wtedy pojawiają się, wracają z dalekiej przeszłości, twarze, słowa, nuty, braki tchu i przyśpieszone, mocniejsze bicia serca.
są też tacy, co nie mają choćby jednego takiego wspomnienia.

poniższe groszki i takaś mala od lat tak na mnie działają, że wracam...

czwartek, 30 czerwca 2011

o czasie i zadziwieniu

dziś też będzie o czasie i zadziwieniu.
to już trzydzieści lat od narodzin Freda Goldsteina
i jego wiersza "Po obu stronach oka".
pamiętam okrągły stolik w salce barowej Piwnicy pod Baranami,
szklanicę z osieroconą kostką lodu.
kolejna setka czystej żytniej rozgrzewała już przełyk i żołądek.
wtedy znienacka, nie wiadomo skąd, pojawił się On.
a na białą serwetkę zaczęły szybko spadać słowa.



tu, pod spodem, dwóch moich rówieśników, znajomych z tamtych lat,
którzy w przeciwieństwie do autora tego bloga coś w życiu osiągnęli.

środa, 29 czerwca 2011

kawę, herbatę... a może coś mocniejszego.

w pewnym wieku czas zaczyna inaczej biec.
potyka się coraz częściej i coraz częściej upada.
dziś jest bardzo ważny dzień. mój i najbliższej mi Osoby.
lata mijają, świat się zmienia. szkoda, że nie na lepszy.
za oknem chmury i mokro.
no to wypij i Ty, jeśli czytasz - za/na zdrowie cokolwiek masz.
kawę, herbatę... a może coś mocniejszego.

wtorek, 28 czerwca 2011

ROZTERKA

przez cały swój żywot człowiek czegoś oczekuje.
dziś, od rana, czekam na deszcz i burzę. i świeże powietrze...

tak mi dzień mija z natarczywie powracającym bardzo starym
wierszykiem Freda Goldsteina:

ROZTERKA

Naprawdę, jak to jest ?
Masz mokre oczy -
Mówisz: "To tylko deszcz"

i jeszcze starszą piosenką, którą przytaczam poniżej.
a przecież nigdzie nie odjeżdżam.

może wieczór i noc będą choć trochę bardziej optymistyczne.
czego i Tobie życzę - jeśli czytasz te słowa.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

za oknem słoneczne, błękitne niebo.

przyznam, że do nachalnych znajomych nie należę. na facebook.com też.
ale brak sygnału o/po przybyciu do mojego miasta m.in. na umówione, uzgodnione spotkanie... mnie zastanawia.
za oknem słoneczne, błękitne niebo.
niech moc będzie i z Tobą, który/a czytasz te słowa!

niedziela, 26 czerwca 2011

będzie lało czy nie?

będzie lało czy nie?
miałem dziś iść na cmentarz odwiedzić mamę i tatę.
a także dziadków. niestety, nie tylko, meteo stanęło na przeszkodzie.
i jakby tego było mało - wciąż nie mam telewizorka.
teraz na youtube słucham wilie dixona.
a ten kawałek, pod spodem, zawsze mnie stawia na nogi.
czego i wam życzę!

sobota, 25 czerwca 2011

no i masz babo placek!

no i masz babo placek! mamroczę od wczoraj...
najpierw spadł wazon z okna i zalał pól pokoju a urodzinowe kwiaty musiały się przenieść do ordynarnego słoika. jakby tego było mało
- po chwili zawiesił się komputer i kartę telewizyjną szlag trafił!
(odwieszanie xpeka trochę czasu zabrało)
ech! pora umierać!

jeśli to czytasz - help me!

piątek, 24 czerwca 2011

no i nic.

no i nic. żaden potok słów nie chce ruszyć.
łatwiej napisać wiersz o pogodzie niż podzielić się swoimi opiniami.
choćby o politykach. ot bezstresowy sposób na życie. za nic nie odpowiadać. tak ma każdy wariat.
cywilizowany świat to piaskownica dla wybrańców ludów i uzurpatorów.

tanecznego dnia!

sobota, 18 czerwca 2011

pierwsze koty za płoty

pierwsze koty za płoty czyli świadome wyjście w świat i zabawienie się własną próżnością, tupetem, nieumiejętnością pisania w miarę składnych zdań i brakiem smaku. no to! raz kozie śmierć!
każde słowa pogardy czy uwielbienia są przeze mnie mile widziane...