środa, 10 sierpnia 2011

blondynki

nie lubię przymusów. wyjątkiem są te brydżowe.
a tu trzeba przygotować się na fale. przemocy też.
teraz jest chłodno. czarne chmury walczą z błękitem,
doniczki z przeciągiem a rządy z wiatrakami.

frank rośnie, londyn płonie, indeksy spadają.
tylko blondynki obojga płci mają się dobrze.

6 komentarzy:

  1. co ja mam zrobic, mam wszystko wykupione...wyjazd do londynu w przyszly czwartek ... chyba sie zalamie :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżbyś wpełzł w nurt katastroficzny??

    Nie cierpię kart...

    Miłego dnia.

    B.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu, to za tydzień? czy dziś? ;)

    pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bożeno,
    jam jedna katastrofa jest! ;P

    karty kartom nierówne.

    miłego! a jakże! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. za tydzien? a co swiat bedzie wtedy rajem :-)))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu, wtedy w Londynie będzie po "piekle".
    o "raju" nic nie wiem. ;)

    OdpowiedzUsuń