chciałem dziś napisać o dyskrecji.
ten termin, jak wiele innych podobnie dla mnie istotnych,
już chyba "nie ma racji bytu". trzeba się gryźć do bólu w język.
lub w klawiaturę. zanim się cokolwiek (choćby tu na blogu) opublikuje.
a upał daje popalić!
Dyskrecja, ładne imię dla kobiety:))))))))))))))
OdpowiedzUsuńCo zrobić skoro paluszki same po klawiaturze latają...
OdpowiedzUsuńElu,
OdpowiedzUsuńimię może i ładne. ale mało kobiece. ;)
Bożeno,
OdpowiedzUsuńwidziałem Twój wpisek. :)
odpowiadam: a niby o co? ;)
Andrzeju,
OdpowiedzUsuńtrzeba je okiełznać. ;)