nie lubię przymusów. wyjątkiem są te brydżowe.
a tu trzeba przygotować się na fale. przemocy też.
teraz jest chłodno. czarne chmury walczą z błękitem,
doniczki z przeciągiem a rządy z wiatrakami.
frank rośnie, londyn płonie, indeksy spadają.
tylko blondynki obojga płci mają się dobrze.
co ja mam zrobic, mam wszystko wykupione...wyjazd do londynu w przyszly czwartek ... chyba sie zalamie :-(
OdpowiedzUsuńCzyżbyś wpełzł w nurt katastroficzny??
OdpowiedzUsuńNie cierpię kart...
Miłego dnia.
B.
Kasiu, to za tydzień? czy dziś? ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam. :)
Bożeno,
OdpowiedzUsuńjam jedna katastrofa jest! ;P
karty kartom nierówne.
miłego! a jakże! :)
za tydzien? a co swiat bedzie wtedy rajem :-)))))
OdpowiedzUsuńKasiu, wtedy w Londynie będzie po "piekle".
OdpowiedzUsuńo "raju" nic nie wiem. ;)