KADRY
igiełki w stopach kłują niczym akupunktura
pochoinkowe lampki na oknie przywołują
zgorączkowane kiedyś człowiecze narodziny
a przecież mogłem zostać z bogiem
na wieki wieków bez trywialnego amen
na płaczki zabrakłoby srebrników
spadające bez przerwy z sufitu kadry z setkami
scen przeżytych chwil a także krótkie filmy
lecące bezustannie na mój łeb znieruchomiały
umierając miałem ochotę na sex i miłość
w jednym
ten wiersz lubie, a ostatnie zdanie chyba nie ma z nim nic wspolnego. choc jako zdanie wcale mi nie przeszkadza. kazdy chcialaby umrzec w znieczuleniu, szczesliwy ,-) a nie chory i wystraszony.
OdpowiedzUsuńKasiu,
OdpowiedzUsuńdziękuję za podzielenie się opinią o moim wierszyku.
umieranie, w przeciwieństwie do narodzin, można odczuć świadomie... ale czy tego chcemy?
przyjmij moje pozdrowienie. :)