dziś też będzie o czasie i zadziwieniu.
to już trzydzieści lat od narodzin Freda Goldsteina
i jego wiersza "Po obu stronach oka".
pamiętam okrągły stolik w salce barowej Piwnicy pod Baranami,
szklanicę z osieroconą kostką lodu.
kolejna setka czystej żytniej rozgrzewała już przełyk i żołądek.
wtedy znienacka, nie wiadomo skąd, pojawił się On.
a na białą serwetkę zaczęły szybko spadać słowa.
tu, pod spodem, dwóch moich rówieśników, znajomych z tamtych lat,
którzy w przeciwieństwie do autora tego bloga coś w życiu osiągnęli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz